2:15
Obudził mnie mój telefon, który przed chwilą zaczął dzwonić. Zerwałem się na równe nogi i podeszłem do stolika, na którym leżał. Spojrzałem na nią. Wyglądała spokojnie. Po tym całym dniu po raz pierwszy wyglądała spokojnie. Jej włosy spadały jak wodospad, a jej oddech był lekki. Do tej pory leżała w moich ramionach, dopóki telefon nie musiał zadzwonić. Na ekranie widniał napis : Mama.
Uniosłem jedną brew ze dziwienia. Po co dzwoni w środku nocy? Odebrałem.
- Tak mamo? - szepnąłem.
- Niall? Obudziłam Cię? - pytasz? jest 2 w nocy, co ja mogłem o tej godzinie robić.
- Raczej mamo. O co chodzi?
- Tata miał wypadek. Jest w ciężkim stanie w szpitalu. Kolejne godziny będą decydujące. - moje serce się zatrzymało. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. W mojej głowie pojawiło się milion wspomnień. Dzień, w którym nauczył mnie jeździć na rowerze, pierwsza kłótnia, nasza rozmowa o mojej pierwszej dziewczynie. Nie płakałem. Bo ja nigdy nie płacze.
- Co teraz, mamo? - spytałem. Mój głos zabrzmiał poważnie. Bez uczuć, ze zrezygnowaniem.
- Wysłałam Ci na konto pieniądze. O 4:26 masz samolot do nas do Stanów. Niall... Proszę.. Tym razem mnie nie zawiedź. - płakała. Wiem, że nie jestem takim synem jakiego by chciała.
- Dobrze. Pa mamo. - odłożyłem słuchawkę. Bea nadal spała. Nie wiedziała co się teraz dzieje. Podeszłem do szafy i wyjąłem walizkę. Wrzuciłem do niej wszystkie ubrania, ale najpierw wyciągnąłem spodnie i t-shirt i założyłem je. Ubrałem conversy i bluzę. Poszedłem do łazienki i wziąłem moją kosmetyczkę i ręcznik. Wróciłem do pokoju. Ze stolika wziąłem ładowarkę, słuchawki, portfel i bransoletkę Bei. Ścisnąłem ja w ręce. Spojrzałem na dziewczynę, zapewne ostatni raz.
-Przepraszam..- wyszeptałem. Chwyciłem za walizkę i wyszedłem z pokoju. Zamknąłem za soba drzwi. Wziąłem głęboki oddech. Było mi źle, że zostawiłem ją samą, bez żadnej wiadomości, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Szedłem sam. Bez niej, bez jej uśmiechu, ciągle zimnych dłoni, jej niskiego wzrostu i głosu. Bo ona tak wspaniale śpiewa. Bo to właśnie ona... Jest taka wspaniała.
3:50
Jestem już po odprawie. Siedzę i słucham muzyki. Nie wiem co leci bo wpatruje się w ścianę jak debil.
Jestem skończonym debilem.
Przecież mogłem zostawić jej jakąś wiadomość. Chwyciłem telefon i juz miałem wybrać jej numer, aby zadzwonić albo napisać SMS, ale jakaś wewnętrzna siła mi na to nie pozwoliła.
Przecież mogłem zostawić jej jakąś wiadomość. Chwyciłem telefon i juz miałem wybrać jej numer, aby zadzwonić albo napisać SMS, ale jakaś wewnętrzna siła mi na to nie pozwoliła.
Nagle rozległ się głos, który mówił ze mamy kierować się już do samolotu. Wstałem z siedzenia i chwyciłem walizkę. Po kilku minutach siedziałem w samolocie. Obok mnie siedziała jakaś zakochana para, która co chwilę mówiła sobie czułe słówka. Obrocilem głowę do okna i znowu włożyłem słuchawki do uszu. Zamknąłem oczy i marzyłem..
Biegnę po szpitalnym korytarzu i szukam mamy.
- Dzień dobry, gdzie znajdę tatę? - idioto. Powiedz nazwisko.
- Jak nazwisko? - spytała spokojnym głosem kobieta. Patrzyła na mnie i mrugała tymi swoimi dużymi oczami.
- Horan - rzuciłem.
- Sala 65 - po tych słowach rzuciłem się w kolejny korytarz. Na końcu zobaczyłem mamę. Stała i płakała. Zatrzymałem się przed nią. Objalem ja i pocalowalem w głowę. Od razu przypomniał mi się niski wzrost Bei.
- Co z tatą? - odrazu spytałem. Wydawało mi się, że czekałem na odpowiedź wieczność.
- Źle.. - powiedziała mama. Po tych słowach wskazała mi ręką drzwi. Były uchylone, a przez nie ukazywała się biała sala. Podeszłem i pchnąłem je. Zobaczyłem tatę. Leżał na białym łóżku, był przykryty kołdrą. Miał podłączone do swojego ciała jakieś kabelki, plasterki, rurki i wiele innych rzeczy, których nie umiałem nazwać. Popatrzyłem na jego teraz, ręce.. Były blade, pokaleczone i z wieloma siniakami. Spojrzałem na mamę, która stała teraz w drzwiach. Patrzyła na mnie mając w oczach łzy.
- Czy on przeżyje? - spytałem mamy. Nie chciałem aby umierał mimo tego, że ciągle się klocilismy.
- Lekarze nie dają mu wielkich szans. - powiedziała mama. Do jej oczu napłynęła kolejna fala łez.
- Jak długo? - to nie mogła być prawda. Przecież to on zawsze był twardy, a teraz całe jego życie wisi na włosku.
- Nie wiadomo - mama wyszła. Chyba nie umiała tego znieść. Co chwilę szarpałem się za włosy. Po około 15 minutach chodziłem po sali szpitalnej tam i z powrotem. Myślałem o wszystkim. Zrozumiałem, że teraz tata jest dla mnie z najważniejszy i ze o niego muszę walczyć. Lecz cały czas myślałem o niej. Muszę ja wyrzucić z głowy, muszę o niej zapomnieć bo juz pewnie nigdy nie wrócę do Anglii. Muszę o niej zapomnieć, bo pewnie ona też zapomniała...
6 lipiec
Minęły 3 dni odkąd Niall tak po prostu mnie zostawił bez słowa wyjaśnienia.
Arogancki dupek.
Dziś od 3 lat wzięłam moją ukochaną gitarę do ręki. Dźwięk strun zabrzmiał w pokoju muzycznym, w którym znajdują się mikrofony, gitary, głośniki. Tak dawno tego nie słyszałam. Złapałam pierwszy chwyt. Tak bardzo to kocham, więc dlaczego to zostawiłam. Postanowiłam, że napiszę piosenkę bo pora spełniać marzenia. Bo przecież muzyka zawsze byla moim marzeniem.
Usiadłam na moim ukochanym skórzanym, wysokim krześle. Zaczęłam łapać chwyty, które zaczęły sklejać się w całość. Teraz został tekst. To jest najgorsze. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać..
Gdy skończyłam spojrzałam na kartkę z zapisanym tekstem. Było okej. Jak na pierwszą piosenkę było naprawdę okej. Odłożyłam gitarę i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Na blacie leżała zielona kartka przesiaknieta perfumami Nat.
WYSZŁAM NA ZAKUPY. ZA GODZINIE MA PRZYJECHAĆ SZOFER PO RZECZY ZAYNA BO RODZICE ZABIERAJĄ GO DL STANÓW. POPAKUJ MU RESZTĘ RZECZY. NAT xx
Więc tak. To, że wyjeżdżamy do Stanów jest już pewne. Chociaż teraz to wszystko mi jedno. Tam będę mieć większą szansę na karierę. Odłożyłam kartkę. Mój żołądek zaczął domagać się jedzenia. Nie jadłam od dwóch dni. I było mi dobrze. Ruszyłam do pokoju Zayna. Jego malutkie mebelki i obrazki jakie rysuje . Jak na takiego malucha to całkiem nieźle. Na jednym był tata, mama. zayn i ja. Byliśmy ubrani w te same sweterki. Tak, kiedyś tata zarządził dzień rodzinnego ubierania się tak samo. Było zabawnie. Tylko, że to były inne czasy. Wtedy było inaczej. Wtedy wszystko bylo inne. Otworzyłam jego szafę i wpakowałam wszystkie rzeczy do walizki. Jego zabawki wpakowałam do pudeł. Wszystko było gotowe. Zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nic nie leciało, a ja bezczynnie skakałam po kanałach. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Pewnie to już szofer. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Za nimi stał Harry. Jego włosy jak zwykle były rozwalone a ubrania niechlujnie ubrane.
- Powiesz mi co się stało, czy mam Cię o to błagać? - przytuliłam go i zaczęłam płakać. Płakałam jak male dziecko. Weszliśmy do środka a Harry usiadł na kanapie. Podałam mu szklankę wody po czym usiadłam obok niego.
- Słucham? - jego głos był twardy. Patrzył na mnie a ja chciałam się zapaść pod ziemię.
- Harry.. On.. On był wszystkim co miałam i na czym mi zależało. Teraz nie mam go. Zostawił mnie samą. Obiecał, ze będziemy zawsze razem, ale on nie dotrzymał obietnicy.. - chłopak patrzył na mnie z szokiem w oczach.
- Byliście słodka parą. Ale Bea, może on nie jest dla Ciebie? Może to tylko wakacyjna miłość? - jego slowa zabolały mnie najbardziej. Przetarłam ręka lzy, które zaczęły splywac mi po policzkach.
- Przestanmy o tym gadać. Napisałam piosenkę. Chcesz posłuchać? - Harry kiwnal głową. Ruszyłam po schodach do góry. Chwyciłam gitarę i wróciłam do chłopaka na dół. Usiadłam naprzeciw niego. Chwyciłam chudymi palcami pierwszy chwyt, a potem poszło...
We were making history / Robiliśmy historię
Breaking rules and breaking free / Łamanie zasad i wyśmienitej
Questioning the writing on the wall / Kwestionując pisanie na ścianie
Comin' from the underground / Pochodzących z podziemia
Laughing as we're falling down / Śmiech jak upadasz
Soaking in the glory of it all / Moczenie w chwale tego wszystkiego
But in dark times when we close our eyes / Ale w mrocznych czasach kiedy zamkniemy oczy
It's a nightmare, it's a nightmare / To koszmar, to jest koszmar
When the sun don't shine we lose our minds / Kiedy słońce nie świeci tracimy nasze umysły
But I swear, we can get there / Ale przysięgam, możemy się tam dostać
We've got young blood / Mamy młodą krew
Can't destroy us / Nie może nas zniszczyć
We make our own luck in this world / Wykonujemy nasze własne szczęście na tym świecie
We've got young blood / Mamy młodą krew
No one chose us /Nikt nie wybrał nas
We make our own love in this world / Wykonujemy naszą własną miłość na tym świecie
Someday we could run away / Pewnego dnia możemy uciec
See it all before the pictures fade / Zobaczyć to wszystko zanim zdjęcia blakną
And bottle up the feeling in a jar / I jak butelka się czuje w słoiku
Pass around to all our friends / Przekazać ją okrągłe dla wszystkich naszych przyjaciół
We could breathe it in all again / Możmey oddychać ponownie
Huddled in the backseat of the car / Skulony na tylnym siedzeniu samochodu
Harry uśmiechnął się.
- Jest wspaniała.. - po tych słowach pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Znowu zostałam sama..
Sama w tym ogromnym domu, ale zapewne w Stanach będziemy mieć jeszcze większy. Odłożyłam gitarę obok mnie i znowu skakałam po kanałach. Po godzinie przyjechał szofer po rzeczy Zayna. Obyło się bez większych problemów dlatego mogłam wrócić do skakania bo kolejnych kanałach. Nim się spostrzegłam była juz 22. Nat dalej nie wróciła, ale zapewne jest u swojego narzeczonego bo tu narzazie nie ma co robić. Wpatrywałam się w ekran telewizora.
Ciekawe co on teraz robi?
Znowu o nim myślałam. Chciałam wyrzucić go z głowy, ale nie umiałam. To było silniejsze ode mnie. Położyłam się na kanapie i przykryłam kocem. Zasypiałam ale dzwonek do drzwi znowu zaczął dzwonić.
- Boże kto to znowu? - powiedziałam do siebie. Podeszłam do drzwi i lekko je pociągnęłam. Nie miałam siły, ponieważ od kilku dni nic nie jadłam. Podniosłam głowę a tam zobaczyłam go. Przypomniał mi się pierwszy dzień w którym się spotkaliśmy. Był Cały przemoczony, ręce mu się trzęłsły a oczy były czerwone.
- Przepraszam - powiedział. Jego głos drzal. Wyglądał jakby ktoś wyciągnął z niego całe życie. Przede mną stał wrak. Moje oczy zrobiły sie smutne. Nagle ogarnęła mnie złość.
- Zostawiles mnie, a obiecales.. - warknelam. Chłopak patrzył na mnie. Zacisnął pięści i wywrzeszczal.
- Mój ojciec miał wypadek w Stanach, a wczoraj umarł! - stałam tam a w moich oczach pojawiły się łzy.
Nie zostawił mnie dlatego bo mu się znudziłam.. Pojechał do swojego taty...
Przytuliłam go a on... A on po prostu trzymał mnie w swoich ramionach...
6 rozdział :)
Krótki, ale będą się pojawiać systematycznie :)
Jeśli jesteście ciekawi piosenki od Bei : KLIK PIOSENKA
Zapraszam do komentowania, polecania i obserwowania mojego bloga <3
Dziękuje za prawie 3000 wyświetleń <3
(ANKIETA :D)
Klaudia xx
Next <3
OdpowiedzUsuńdalej, pls. ciekawe, bardzo ciekawe. 😚
OdpowiedzUsuń♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńUmieram przez cały rozdział płakałam :'(
OdpowiedzUsuńA kiedy next?!? 😍😘😍😘😍😘😍😘😍♡❤♡❤♡❤♡❤♡❤♡❤♡❤♡❤♡❤♡
OdpowiedzUsuń